odpowiadając na pytania dotyczące etycznych problemów zawodu socjologa
Mam jednak drobne zastrzeżenia co do cenzury, jaka została zaproponowana w sprawie prezentacji wyników. Podczas badania, szczególnie podczas wywiadów z liderami [nazwa miejscowości] odkryliśmy, że toczy się tam konflikt między mieszkańcami, a także między mieszkańcami i władzami. Jest to bardzo ciekawa kwestia, co zadaje kłam tezie o nudnej socjologii. Natomiast we wstępnych prezentacjach przygotowanych na konferencję nie ma o tym wiele, jest tylko wspomniane, że taki konflikt istnieje. Prezentacje, podobnie jak wspomniane wcześniej ankiety, pozbawione zostały kontrowersyjnych elementów, aby nikogo nie urazić, by można było prowadzić tam badania w przyszłości. (iks)
Wiem, że moja wypowiedź może być niepopularna wśród kręgów akademickich […] lecz zaryzykuję ten akapit. Studia socjologiczne w niepełnym stopniu przygotowują do zawodu czy myślenia socjologa. Z własnego doświadczenia oraz doświadczenia koleżanek i kolegów wiem, że nasi mentorzy nie zawsze budzą w nas zapał, a nieczęsto brutalnie go gaszą. Ludzi z pasją jest niewielu. […] Często słyszy się, że „to za trudne, nie uda się Panu, na to nie ma czasu, nie do zrobienia”. System boloński ogranicza możliwości studenta i czas, by to było zauważone. Wypuszczamy z bloków startowych biegaczy z astmą, bez ręki czy nogi. Do tego można porównać studenta socjologii po licencjacie. Mimo to, wielu się stara […]. Wiele zajęć jest w jakimś stopniu nie na swoim miejscu w hierarchii, zbyt duże wymagania, zbyt mała przydatność. Student socjologii wychodzi z mniemaniem, że wiele jego pomysłów jest nie do zrealizowania, a i często pomysły te są zbyt kontrowersyjne. (igrek)
Odnosząc się do dyskursu akademickiego toczącego się na poziomie studentów, faktycznie bywa on nudny i jałowy. Również pracownicy naukowi dają się w niego wciągnąć. Zamiast formułowania własnych opinii czy też diagnoz, uciekamy w kalkowanie dorobku innych klasyków lub nie-klasyków socjologii. Nie taka powinna być funkcja akademickiego dyskursu. (zet)
chronione przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych
wtorek, 31 stycznia 2012
czwartek, 26 stycznia 2012
Z mojego listu do Uczelnianej Władzy…
(wysłanego w roku 2009)
O uniwersytecie kilka aksjologicznych uwag natury ogólnej
O uniwersytecie kilka aksjologicznych uwag natury ogólnej
- Przepisy powinny służyć ludziom, a nie ludzie przepisom; jeżeli prawo jest złe, należy je zmieniać; za bierne podporządkowywanie się złemu prawu wszyscy ponosimy odpowiedzialność w stopniu proporcjonalnym do posiadanych możliwości wpływu na zmianę prawa; oczywiście ocena jakości obowiązującego prawa nie jest jednakowa – wszak, jak to ujął jeden z mędrców europejskich, „punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia”.
- Pracownik uniwersytetu uchylający się od pracy naukowej na pewno nie powinien zajmować miejsca na stanowisku naukowo-dydaktycznym; pracownik uniwersytetu dążący do awansów za wszelką cenę nierzadko staje się nieznośny społecznie lub nieużyteczny organizacyjnie; przejawem swoistej ‘hipokryzji systemowej’ jest traktowanie osób przyjmujących postawę pośrednią wobec wyżej wymienionych według klucza oceny wyznaczanej przez porównywanie obu tych skrajności; konkluzja: zob. pkt. 1; brak krytycznej dyskusji na ten temat stanowi grzech zaniechania społeczności akademickiej.
- Aktualne pozostaje pytanie, czy uniwersytet – i jego poszczególne jednostki organizacyjne – (chce) stanowi(ć) dziś instytucję kulturotwórczą, czy jedynie spółdzielnię produkującą bezrefleksyjnych konsumentów papki rynkowej; to pytanie dotyczy zresztą także szkoły jako takiej, a ignorancja w tym zakresie skutkuje m.in. ludzkimi dramatami o różnej skali […]; na uniwersytecie bezrefleksyjnym, dehumanizującym się w imię sprawności finansowo-organizacyjnej, nie warto chyba ani pracować, ani studiować.
- Wobec postępującej dehumanizacji naszej pracy, formalizacja relacji służbowych nieuchronnie będzie stawała się coraz bardziej wyrazista, ale przy tym będzie wzrastał chyba poziom jej symetrii, dwukierunkowości; uniwersytet posiada i oczywiście, z definicji, będzie posiadał przewagę instytucjonalną nad pracownikiem; ten ostatni – wobec przedmiotowego, radykalnie sformalizowanego traktowania jego osoby – będzie miał jednak coraz większą łatwość równie formalnego egzekwowania przysługujących mu praw, w imię zasady: „brak sentymentów za brak sentymentów” […].
- Żadne realia nie usprawiedliwiają posłuszeństwa w myśleniu a każde realia mogą stanowić tło debaty społecznej na tematy aktualnie nas nurtujące; wszak to, czy uniwersytet jest miejscem także refleksji zależy przede wszystkim od nas samych; jeśli prawdą jest, że do pisania tekstów naukowych trzeba mieć ‘spokojną głowę’, to i prawdą jest chyba, że wyartykułowanie myśli, które głowę nam zaprzątają, może osiąganiu tego spokoju służyć.
Etykiety:
aksjologia,
biurokracja,
działanie,
edukacja,
etyka,
godność,
inteligencja,
kultura,
moralność,
nauka,
realizm,
socjologia,
solidarność,
sumienie,
uniwersytet,
wychowanie,
z mojego listu
środa, 25 stycznia 2012
Spotkałem znajomą
jeszcze z okresu studiów. To siostra zakonna, doktor nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki.
– A co tam u Pana?
– Ano pracuję jeszcze na UG, właśnie tam idę. Ale chyba niedługo z tej roboty wylecę, bo tam liczą się przede wszystkim terminy awansów, a ja jeszcze nie zasłużyłem na habilitację. Staram się robić tylko to, do czego jestem wewnętrznie przekonany, więc niewykluczone, że moje drogi z UG niebawem się rozejdą…
– No, to niech się Panu wszystko dobrze ułoży, po Bożemu! – usłyszałem na pożegnanie.
I serdecznie podziękowałem, bo to bardzo dobre życzenia.
– A co tam u Pana?
– Ano pracuję jeszcze na UG, właśnie tam idę. Ale chyba niedługo z tej roboty wylecę, bo tam liczą się przede wszystkim terminy awansów, a ja jeszcze nie zasłużyłem na habilitację. Staram się robić tylko to, do czego jestem wewnętrznie przekonany, więc niewykluczone, że moje drogi z UG niebawem się rozejdą…
– No, to niech się Panu wszystko dobrze ułoży, po Bożemu! – usłyszałem na pożegnanie.
I serdecznie podziękowałem, bo to bardzo dobre życzenia.
Etykiety:
aksjologia,
biurokracja,
edukacja,
etyka,
godność,
inteligencja,
kultura,
moralność,
nauka,
notatki ze spotkań,
sumienie,
uniwersytet
poniedziałek, 23 stycznia 2012
Filozofia na uczelniach
„ma dzisiaj problemy z rekrutacją, bo […] ignoruje zainteresowania tych, którzy filozofii potrzebują zwyczajnie, do życia, a którzy wszak kompetencje zawodowe zdobywają na innych kierunkach. Bo jeśli już bywa, że filozofia podejmuje takie wskazanie, to najczęściej – w przekonaniu o swej jedynie wiekopomnej roli – rozpatruje je w wysokich rejestrach analiz specjalistycznych, z całym bagażem tak zwanej obowiązkowej literatury przedmiotu i brzemieniem najnowszej wiedzy, który to jednak ciężar, z perspektywy życiowej praktyki wymienionych potencjalnych jej adresatów, jawi się nierzadko jako wprost do dźwigania zbędny.
Powtórzę zacytowaną wypowiedź: «niektórzy po prostu nie mają nikogo, z kim mogliby porozmawiać o tym, jak żyć». Czy Tatarkiewicz jest do szczęścia jeszcze komuś potrzebny? Tak! Jest potrzebny ludziom, którzy mają taki niedostatek międzyludzkich relacji. Jest potrzebny jako rozmówca w dialogu o tym, jak żyć! I jestem przekonany, że Tatarkiewicz takim rozmówcą nadal być może. Byleby tylko, np. podczas wykładów lub zajęć ćwiczeniowych, nie zabić tego Tatarkiewicza celebracją jego osoby, jego historyczno-filozoficznej ważności; byleby nie zadusić go specjalistycznymi przypisami do jego własnej twórczości”.
Więcej w: Wojciech Zieliński, Czy Tatarkiewicz jest do szczęścia jeszcze komuś potrzebny? Spojrzenie z perspektywy filozofii bardzo praktycznej, „Filo-Sofija”, Rok XI, 2011, nr 2-3 (13-14), s. 675-688.
(zob. także: Depresja)
Powtórzę zacytowaną wypowiedź: «niektórzy po prostu nie mają nikogo, z kim mogliby porozmawiać o tym, jak żyć». Czy Tatarkiewicz jest do szczęścia jeszcze komuś potrzebny? Tak! Jest potrzebny ludziom, którzy mają taki niedostatek międzyludzkich relacji. Jest potrzebny jako rozmówca w dialogu o tym, jak żyć! I jestem przekonany, że Tatarkiewicz takim rozmówcą nadal być może. Byleby tylko, np. podczas wykładów lub zajęć ćwiczeniowych, nie zabić tego Tatarkiewicza celebracją jego osoby, jego historyczno-filozoficznej ważności; byleby nie zadusić go specjalistycznymi przypisami do jego własnej twórczości”.
Więcej w: Wojciech Zieliński, Czy Tatarkiewicz jest do szczęścia jeszcze komuś potrzebny? Spojrzenie z perspektywy filozofii bardzo praktycznej, „Filo-Sofija”, Rok XI, 2011, nr 2-3 (13-14), s. 675-688.
(zob. także: Depresja)
Etykiety:
edukacja,
etyka,
filozofia,
inteligencja,
kultura,
nauka,
realizm,
Tatarkiewicz,
uniwersytet,
wychowanie,
zaproszenie do lektury,
Zieliński
czwartek, 19 stycznia 2012
poniedziałek, 9 stycznia 2012
Rozciągliwa moralność
Nasza umiejętność przystosowania i powodowanej nim akceptacji wszystkiego jest jednym z naszych największych zagrożeń. Istoty doskonale plastyczne przystosowawczo nie mogą mieć nierozciągliwej moralności. (Stanisław Lem)
sobota, 7 stycznia 2012
Z mojego listu do Marka…(3)
Przeczytałem te propozycje (zob. Poszukiwani uczeni do Prezydenckiego Programu Eksperckiego…).
Zapewne różne są sposoby definiowania jakości, ale ja myślę sobie tak: gdyby celem było tylko podniesienie jakości pracy Kancelarii, nie miałoby większego sensu formułowanie takich ograniczeń formalnych, a skoro są formułowane, to być może zamiarem jest także urobienie politycznie poprawnego myślenia w gronie choćby tylko kilku świeżo upieczonych i ambitnych doktorów. Ot, po prostu i nic nowego – ludzie nauki na politycznym kursie.
Ale może jestem przewrażliwiony.
Zapewne różne są sposoby definiowania jakości, ale ja myślę sobie tak: gdyby celem było tylko podniesienie jakości pracy Kancelarii, nie miałoby większego sensu formułowanie takich ograniczeń formalnych, a skoro są formułowane, to być może zamiarem jest także urobienie politycznie poprawnego myślenia w gronie choćby tylko kilku świeżo upieczonych i ambitnych doktorów. Ot, po prostu i nic nowego – ludzie nauki na politycznym kursie.
Ale może jestem przewrażliwiony.
piątek, 6 stycznia 2012
Personalizm
to filozofia, która pojęła, że prawda zapisana w istnieniu największego nieszczęśnika jest nieskończenie cenniejsza od prawdy zobiektywizowanej na stronach najdoskonalszej księgi (Rocco Buttiglione). On zawstydza tych, którym bardziej zależy na ośle i wole niż na człowieku (Leonard Głowacki).
Etykiety:
aksjologia,
autorytet,
Buttiglione,
etyka,
filozofia,
Głowacki,
godność,
moralność,
od innych autorów,
personalizm,
religia,
sumienie,
teologia,
wartość,
wiara,
wychowanie
Subskrybuj:
Posty (Atom)