sobota, 8 października 2016

Czytanie Franciszka

Lipcową wizytę papieża Franciszka i Światowe Dni Młodzieży w Polsce śledziłem tylko okazjonalnie, stosunkowo rzadko i tylko fragmentarycznie słysząc słowa Ojca Świętego. Te usłyszane fragmenty wystarczyły jednak, bym nabrał przekonania o potrzebie – gdy tylko zajdzie taka możliwość – wysłuchania całości nauczania Papieża. Tym, co mogłem zrobić bez zwłoki i większego trudu, była oczywiście lektura. Sięgnąłem po Adhortację apostolską Evangelii gaudium – O głoszeniu Ewangelii we współczesnym świecie – ogłoszoną przez Franciszka w pierwszym roku jego pontyfikatu, na zakończenie Roku Wiary, 24 listopada 2013 r. Po paru stronach czytania, postanowiłem potraktować tekst jako materiał do refleksji, którymi podzielę się również na łamach „Na Rozstajach”. W toku dalszej lektury zacząłem jednak …nabierać wątpliwości, co do możliwości wykonania tego zadania. Dawno bowiem nie czytałem papieskiego dokumentu napisanego tak prostym językiem i tak dosadnego w treści. Powodem wspomnianych wątpliwości nie była jednak ani owa prostota, ani dosadność wypowiedzi Franciszka, ale skala uwag, które wydały mi się niezmiernie ważne – w przeczytanej adhortacji zaznaczyłem wiele, także bardzo długich fragmentów tekstu. Z oczywistych zatem względów objętościowych, tu mogę przywołać tylko niektóre uwagi Papieża.

Cały dokument, opatrzony licznymi przypisami, składa się z pięciu rozdziałów. Poniżej nawiązuję tylko do jego części wstępnej, w której Franciszek inicjuje namysł nad przekazem wiary i radością ewangelizowania, zdolną odnawiać się i udzielać innym. Jeśli okoliczności pozwolą, o ciągu dalszym napiszę w kolejnym numerze „Na Rozstajach”. Moje uwagi należy jednak, jak zwykle, traktować z dystansem. Nie stanowią one ani systematycznego przeglądu treści papieskiego dokumentu, ani jego formalnej wykładni. Na pierwszy szkoda mi czasu – wolę raczej tą drogą zachęcić Czytelników do samodzielnej lektury adhortacji – a do drugiej nie mam tytułu. Zatem poniższe, to tylko notatki czytającego chrześcijanina (w nawiasach podaję numery poszczególnych fragmentów papieskiego tekstu, do których bezpośrednio lub pośrednio tu nawiązuję).

Evangelii gaudium jest skierowanym do chrześcijan zaproszeniem do rozpoczęcia nowego etapu ewangelizacji (1). Powinna to być ewangelizacja (w) radości, będąca chrześcijańską odpowiedzią na głęboki smutek współczesnego człowieka, skrywający się pod fasadą jego zadowolenia z permanentnej konsumpcji, a związany z egoistycznym przyzwyczajeniem do wygody życia i ciągłym staraniem o jej utrzymanie za wszelką cenę. Pisze przy tym Franciszek, że „kiedy życie wewnętrzne zamyka się we własnych interesach, nie ma już miejsca dla innych, nie liczą się ubodzy, nie słucha się już więcej głosu Bożego, nie doświadcza się słodkiej radości z Jego miłości, zanika entuzjazm czynienia dobra” (2).

Radość wiary, której tak bardzo dzisiaj potrzeba – między innymi w odpowiedzi na wspomnianą rachityczną wesołkowatość bezkrytycznej konsumpcji – jest ową tajemniczą, ale mocną ufnością, doświadczaną nawet pośród najgorszej udręki. Istnienia tej ufnej radości, będącej czymś niezrozumiałym dla pogan, dowiodło życie wielu chrześcijan w toku minionych wieków i dowodzi życie wielu współczesnych. Paradoksalnie jednak tym, co ją dzisiaj nieraz zasłania, jest postawa samych chrześcijan – tych, „którzy zdają się żyć Wielkim Postem bez Wielkanocy” (6). Właściwą miarę i formę ludzkiemu życiu daje wszak wewnętrzna pogoda! – ta zaś, jak i życie samo, umacnia się i „zaraża” innych, gdy jest przekazywana, a słabnie „w izolacji i pośród wygód” (por. 10). I dotyczy to tak poszczególnych osób, jak i tworzonych przez nie społecznych całości; także Kościoła, który – co podkreśla Franciszek – „nie rośnie przez prozelityzm, ale przez przyciąganie”. Przyciąga zaś Ewangelia głoszona z radością! (14, wraz z przypisem).

Urzekająca jest konsekwencja Papieża w dzieleniu się radością wiary i swobodą, jaką daje ta radość. Przewija się to w całej adhortacji, ale w części wstępnej zyskuje rangę deklaracji programowej. Ojciec Święty pisze bowiem następująco: „Nie uważam […], że należy ocze­kiwać od papieskiego nauczania definitywnego lub wyczerpującego słowa na temat wszystkich spraw dotyczących Kościoła i świata. Nie jest stosowne, żeby Papież zastępował lokalne episkopaty w rozeznaniu wszystkich problemów wyłaniających się na ich tery­toriach. W tym sensie dostrzegam potrzebę przyjęcia zbawiennej «decentralizacji»” (16). Te słowa Franciszka przywodzą mi na myśl zdanie napisane niegdyś przez Stanisława Jerzego Leca: „Trzeba tak pomnożyć ilość myśli, by nie starczyło dla nich dozorców”. I wzmagają przekonanie, że radość wiary czerpie także ze swobody myślenia.


[Wojciech E. Zieliński, Czytanie Franciszka, "Na Rozstajach", 2016, nr 9 (294), s. 12.]

https://wojciechzielinski.blogspot.com/2016/11/zapach-owiec.html

https://wojciechzielinski.blogspot.com/2016/12/po-linii-ewangelicznego-rozeznania.html