…płynęły w odpowiedzi na pytanie „Kim jest człowiek?”, postawione podczas Konferencji Filozoficznej, zorganizowanej na Uniwersytecie Gdańskim w dniach 23-24 września 2010 r. (zob. http://www.ugfilozofia.dl.pl/).
Niezwykle trudne okazuje się wychodzenie filozofii do świata, przekraczanie granic branżowego grajdołu i formułowanie odpowiedzi zwyczajnie ważnych dla człowieka działającego…
Niezrozumiałe są dla mnie te słowa. Mam wrażenie, że byliśmy na dwóch różnych konferencjach. Owszem, wypowiedzi uczestniczących w konferencji studentów (bo była to konferencja studencka) były różne, jedne lepsze drugie gorsze, niemniej były to autentyczne próby formułowania pytań jak i odpowiedzi związanych z człowiekiem. Te wysiłki należy docenić. Krytyczną dyskusję można było podjąć w czasie konferencji, na której dr Zieliński było obecny, ale w żadnej dyskusji głosu nie zabierał. Wyrażenie "grajdoł" ma dla mnie pejoratywne znaczenie, może wyrażać też pogardę. Formułowanie takiej oceny jest dla mnie tym bardziej niezrozumiałe, że dr Zieliński w moich oczach to osoba o wysokiej kulturze osobistej.
OdpowiedzUsuńArtur Szutta
Drogi Doktorze Arturze! Bardzo mi przykro, że tak emocjonalnie odebrałeś treść mojego wpisu i niezwłocznie publicznie przepraszam Ciebie – i każdego innego podobnie myślącego Czytelnika – za ową niezamierzoną przykrość, jaką spowodowałem!
OdpowiedzUsuńWyrażenie „grajdoł” faktycznie ma pejoratywne znaczenie, ale nie przyszłoby mi do głowy używać go personalnie pod czyimkolwiek adresem, o „wyrażaniu pogardy” nie wspominając. Głosu na konferencji nie zabierałem, bo zwyczajnie nie miałem nic mądrego do powiedzenia (a zaliczania konferencyjnego udziału drogą zwracania na siebie uwagi nie uważam za pożądane). Dokonany wpis nie stanowi zaś oceny konferencji – do tego nie czuję się ani uprawniony, ani dość kompetentny; stanowi jedynie syntetyczny zapis osobistego, ogólnego wrażenia wyniesionego z tego zetknięcia z filozofią konferencyjną.
Ktoś mądrze powiedział, że filozofia to nie są żarty. Trzymając się tego przekonania, pozwoliłem sobie własne myśli wyrazić…
Drogi Wojtku, przyjmuję przeprosiny w dobrej wierze. Przepraszam też za swoją nieco emocjonalną odpowiedź. Na usprawiedliwienie dodam, że jestem opiekunem koła filozoficznego studentów i po usłyszeniu o Twoim wpisie, a następnie przeczytaniu go wyobraziłem sobie, co mogliby czuć studenci, którzy tę konferencję zorganizowali. Nadal myślę, że nie zasłużyli sobie na taką ocenę. Twoja wypowiedź być może w intencji miała być jedynie wyrazem "ogólnego wrażenia" wyniesionego z twoich doświadczeń konferencyjnych, jednak literalne jej odczytanie prowadzi do wniosku, że to właśnie ta konferencja jest punktem odniesienia. Za "dra Zielińskiego" przepraszam. Nie chciałem Ciebie urazić. Pisałem w tej konwencji, ponieważ adresatem mojej wypowiedzi nie byłeś tylko Ty, ale wszyscy, którzy mogliby przeczytać Twój tekst.
OdpowiedzUsuńKonferencja bardzo mi się podobała. Nie mam bynajmniej na myśli wyłącznie referatów zaproszonych profesorów, lecz wypowiedzi młodych adeptów filozofii, studentów i magistrów. Podobało mi się także właśnie profesjonalne, rzetelne, zgodne ze sztuką przygotowanie konferencji przez organizatorów. Oczywiście zdarzały się potknięcia, to i owo można poprawić. Jednak, jak na pierwszą (jak mi się wydaje) konferencję przygotowaną przez owa grupę studentów) wypadła IMHO rewelacyjnie. Naprawdę robiło to wrażenie!
OdpowiedzUsuńZastanawiam się skąd może brać się wrażenie pustosłowia? czy braku dotarcia do tego co istotne? Czy zarzuty te są słuszne?
Czego należy oczekiwać po takiej konferencji? Zwróćmy uwagę, iż skierowana ona była w znacznej mierze do młodych adeptów filozofii. Czyli do osób w jakiejś mierze orientujących się w filozofii, jej "technicznych" problemach i filozoficznym żargonie. To prawda, może to robić wrażenie odległego od życia. W pewnej mierze jest odległe. Ale od jakiej części życia ludzkiego?
Nad filozofią zastanawiam się już ponad dwadzieścia lat. Może to niewiele, lecz parę rzeczy, wydaje mi się, zrozumiałem. Myśl, która nie jest dobrze ugruntowana w "technicznych" rozstrzygnięciach, przemyślanych aż do bólu ostatecznej granicy myślenia, jest najczęściej pusta, często naiwna i nieprawomocna, a na pewno nie jest wiedzą. Ta bowiem jest dobrem zdobytym krytycznym badaniem, czasochłonnym i czasem nudnym, "technicznym". Oczywiście, słuszne są słowa Wojtka, iż filozofia winna nie tracić z oczu spraw najważniejszych, że musi dotyczyć życia, aby nie stracić swej natury dążenia ku mądrości. Jednak właśnie dlatego musi ona brać pod uwagę współczesną kulturę, w tym akademicką z całą jej, czasem odstręczającą profesjonalnością. Nie ma tu drogi na skróty. I to jest część życia, ta część, która składa się na to co zwie się wykształceniem. Przecież wszyscy je cenimy, nawet jeżeli droga do niego jest niełatwa, czasem wydaje się zbaczać. Jednak nawet to co nie zawsze trafne, stanowi jej część i jest potrzebne.
Kończąc, wydaje mi się, że poruszono na konferencji sprawy ważne, a nawet bardzo ważne i na czasie, tylko sposób tego poruszania był taki właśnie, a nie inny. Raz jeszcze gratuluję studentom i drowi Arturowi Szutcie jako opiekunowi!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńArturze, Marku – bardzo dziękuję za Wasze uwagi!
OdpowiedzUsuńMyślę sobie, że warto w życiu robić to, co uznajemy za ważne – również, gdy chodzi ‘tylko’ o internetowe wpisy, komentarze do nich, polemiki itp. Postępując uczciwie można wówczas także różnić się pięknie – tak, jak chyba ma to miejsce właśnie podczas naszej rozmowy. Dzięki raz jeszcze, i do zobaczenia w Instytucie.