sobota, 4 lutego 2012

Kiedy tak sobie czytam…

…we fragmencie końcowych rozważań autora (zob. P. Makowski, Po metaetyce. Dobro i powinność w etykach naturalistycznych, 2012), o owej, w dużej mierze, bezużyteczności narzędzi dawniejszej etyki i o wolności etyki dzisiejszej, naturalistycznej, od „metafizycznych mrzonek i teologicznie obciążonych konstruktów”, i kiedy uświadamiam sobie, że nie podzielam tej, chyba niewzruszonej, wiary autora w naukę, bo ona jakoś mi się nie zgadza z powszednim doświadczeniem moralnym, z tą rozmaitą ludzką biedą, która – choć tak blisko nauki ulokowana – pozostaje wciąż nierozwiązanym problemem ludzi działających, to i myśl mnie taka nachodzi, że są etyki po prostu i zwyczajnie różne, i że ta, do której wspomnianemu autorowi blisko, rozwiązywać być może może problemy naukowe, a ta, o której zasadności myślę sobie ciągle, łagodzić nadal może problemy życiowe…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz