Bardzo ucieszyłem się z Pańskiego listu - traktuję go, jako głos w dyskusji o stanie naszej (pomorskiej, polskiej?..) filozofii; dyskusji, której tak bardzo mi brakuje. Pański głos jest jednym z nielicznych, jakie w przedmiotowej sprawie mam okazję słyszeć i dlatego pozwalam sobie na ten krótki komentarz. Od jakiegoś czasu odnoszę bowiem wrażenie, że wspomniana filozofia toczy się już tylko na kółkach wzajemnej adoracji, a kulturalne spotkania z rozmaitymi prelegentami wydają się organizowane raczej ku ich podziwianiu i zadowoleniu, że swą obecnością zaszczycili organizatorów, niż ku krytycznemu dyskutowaniu zgłaszanych problemów. Tymczasem bliskie mi jest przekonanie, że 'filozofia to nie żarty' i że warto ją uprawiać także za cenę bycia nielubianym.
Poniedziałkowego prelegenta słuchałem chyba już po raz trzeci lub czwarty. Zdziwiony tym, co i jak mówił, byłem za pierwszym razem, ale to było już ładnych parę lat temu, gdy jeszcze na konferencje, prelekcje itp. chodziłem 'z oczekiwaniami'. Teraz chodzę już bez jakichkolwiek oczekiwań - także dla przyjemności obserwowania ich przebiegu, zachowań uczestników itp. - i dlatego nigdy nie wychodzę rozczarowany. A zainteresowanym też zalecam takie podejście - 'dla zdrowotności'!
Czy nam (OG PTF) wstyd? Mnie nie, ze względów opisanych wyżej, ale jestem tylko zwykłym członkiem (jakkolwiek dwuznacznie by to nie brzmiało). Natomiast władzom Oddziału korespondencję niniejszą przesyłam do rozpatrzenia…
Z serdecznymi dla Pana i Państwa pozdrowieniami.
Zob. także: Z mojego listu do Przewodniczącego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz