czwartek, 12 września 2013

Metaetyka mediacyjna

„O ile moje spostrzeżenia są trafne, o ile poświęcone spornym kwestiom dyskusje etyków toczą się wciąż na gruncie przedmiotowym, a «sporadyczne» metaprzedmiotowe wybiegi ograniczają się do analizy zagadnień szczegółowych, o tyle uzasadnionym wydaje mi się postulat rozwijania metaetyki o charakterze – powiedziałbym – mediacyjnym, służącej wypracowywaniu swoistego metodologicznego gruntu, na którym możliwe byłoby osiąganie choćby częściowych kompromisów spornych stanowisk etycznych. (Zakładam tu oczywiście, że taki kompromis, porozumienie etyków jest pożądane; że warto podejmować wysiłek analizy metodologicznej całościowo pojętej etyki nawet dziś, gdy wydaje się, że poza konstatowaniem barier dzielących odmienne stanowiska etyczne nic nam już nie pozostało.) Jest to zresztą zgodne z – nie nową przecież – opinią o dopuszczalnej, oceniająco-regulacyjnej roli metaetyki.
Postulat rozwijania metaetyki o charakterze mediacyjnym wydaje mi się uzasadniony w sytuacji nieprzezwyciężalnej wielokulturowości naszego doświadczenia, w sytuacji znacznego «poszerzenia się» rozmiarów społeczności, w ramach której przebiegają wszelkie dyskusje i spory. Każde stanowisko etyczne jawi się bowiem jako «uwikłane» we własnym kulturowym kontekście, a przez to – przy wydatnej roli mediów – jako «skazane» co najwyżej na współzawodnictwo. Wielość historycznie i socjologicznie zdeterminowanych «punktów widzenia» przy równoczesnym – charakterystycznym dla postmodernizmu – doprowadzeniu roli wszelkich tradycji do nieskończonego zbioru ról równorzędnych, nie rokuje nadziei na szerszą współpracę etyków na płaszczyźnie przedmiotowej. Natomiast szeroko pojęta płaszczyzna metaprzedmiotowa, metaetyczna – moim zdaniem – pozostaje niewykorzystana”.

Więcej w: Wojciech Zieliński, Czy „lepsze” przestanie być wrogiem „dobrego”? Na marginesie sporu o etykę, „Studia Gdańskie”, t. XI, 1998, s. 5-17.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz