„Nie miałoby sensu w tym miejscu zaprzątanie sobie głowy wypowiedziami polityków – bez względu na to, kim są i jakie funkcje pełnią – gdyby nie to, że ich pouczenia moralne są dzisiaj wyraźniej słyszalne i zapewne lepiej znane niż to, co o sprawach moralnych mają do powiedzenia etycy, nierzadko zamknięci w twierdzach własnych specjalności, a przy tym goniący w piętkę za naukowymi awansami na zasadach raczej nie przez siebie określanych. Nie miałoby sensu gmatwanie tytułowego pojęcia wycieczkami interdyscyplinarnymi, gdyby nie to, że faktyczna interdyscyplinarność doświadczenia moralnego – może zwłaszcza w dzisiejszej dobie tak odczuwana – wymusza na etyce empiryczne zorientowanie”.
Więcej w: Wojciech Zieliński, Dobro wspólne – etyczne zaklęcie czy pojęcie operacyjne?, w: Dobro wspólne, red. D. Probucka, Kraków 2010, s. 25-33.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz