Koncepcje znaczeniowo zbliżone do współczynnika humanistycznego: rozumienie (Verstehen) Maxa Webera, wczuwanie (Einfuehlung) Wilhelma Diltheya, empatia Stanisława Ossowskiego. Pasuje mi to jako zamiennik nauk przedmałżeńskich dla przyszłych rodziców.
Weber, Dilthey, Ossowski– dziękuję za przypomnienie ich nazwisk w tym miejscu! W sprawie łańcucha wychowania chyba myślę podobnie. Zaś wątek dotyczący nauk przedmałżeńskich warty jest rozwinięcia. Zachęcam Pana do tego, w miarę możliwości.
Zadając sobie pytanie co pamiętam ze swoich nauk przedmałżeńskich ( 15 lat temu ) odpowiadam nic. Raczej traktowałem je jako cos do "odbębnienia" bo muszę. Jeżeli zrobić je w formie koncepcji o których jest mowa wyżej, przygotuje to młodych rodziców do wychowania dziecka. Lepiej, pomoże w zrozumieniu siebie nawzajem a mam tu na myśli przyszłe małżeństwo w którym jak wiemy nie zawsze codziennie jest "różowo" i idealnie.
No i oczywiście bo odbiegłem trochę od tematu samobójstwa zgadzam się, że współczynnik humanistyczny ( sprawdziłem co to jest czytając tytuł posta ) stosowany w codziennym, normalnym życiu pozwoliłby wychwycić, zrozumieć i w dużej mierze zapobiec wielu próbom samobójczym.
Jeszcze a propos nauk przedmałżeńskich: W moim przypadku były trochę dawniej niż 15 lat temu ;), pamiętam tłum ludzi w kościele i sympatycznego, żartującego księdza. Wówczas, u schyłku PRL-u, Kościół był jeszcze miejscem zwyczajnym, tradycyjnym, tradycyjnie wychowującym.
Koncepcje znaczeniowo zbliżone do współczynnika humanistycznego: rozumienie (Verstehen) Maxa Webera, wczuwanie (Einfuehlung) Wilhelma Diltheya, empatia Stanisława Ossowskiego. Pasuje mi to jako zamiennik nauk przedmałżeńskich dla przyszłych rodziców.
OdpowiedzUsuńA przy okazji polecałbym takie podejście wszystkim w łańcuchu wychowania młodego człowieka.
OdpowiedzUsuńWeber, Dilthey, Ossowski– dziękuję za przypomnienie ich nazwisk w tym miejscu! W sprawie łańcucha wychowania chyba myślę podobnie. Zaś wątek dotyczący nauk przedmałżeńskich warty jest rozwinięcia. Zachęcam Pana do tego, w miarę możliwości.
UsuńZadając sobie pytanie co pamiętam ze swoich nauk przedmałżeńskich ( 15 lat temu ) odpowiadam nic. Raczej traktowałem je jako cos do "odbębnienia" bo muszę. Jeżeli zrobić je w formie koncepcji o których jest mowa wyżej, przygotuje to młodych rodziców do wychowania dziecka. Lepiej, pomoże w zrozumieniu siebie nawzajem a mam tu na myśli przyszłe małżeństwo w którym jak wiemy nie zawsze codziennie jest "różowo" i idealnie.
UsuńNo i oczywiście bo odbiegłem trochę od tematu samobójstwa zgadzam się, że współczynnik humanistyczny ( sprawdziłem co to jest czytając tytuł posta ) stosowany w codziennym, normalnym życiu pozwoliłby wychwycić, zrozumieć i w dużej mierze zapobiec wielu próbom samobójczym.
UsuńJeszcze a propos nauk przedmałżeńskich: W moim przypadku były trochę dawniej niż 15 lat temu ;), pamiętam tłum ludzi w kościele i sympatycznego, żartującego księdza. Wówczas, u schyłku PRL-u, Kościół był jeszcze miejscem zwyczajnym, tradycyjnym, tradycyjnie wychowującym.
Usuń