czwartek, 9 kwietnia 2020

Bywa, że swe życie oddaje za bliźnich

ale też potrafi zmieścić w sobie bydlę... Co zatem jest miarą wielkości człowieka?

3 komentarze:

  1. I to jest chyba problem naszej społeczności, w chwilach trwogi potrafimy zdobyć się na wielkie czyny, ale to tylko tak na chwilę, na małe 5 sekund,...dlatego prawdziwymi bohaterami są ci, którzy codziennie widzą w innym człowieka...możemy mieć tylko nadzieję, że więcej będzie czasu bohaterów, czyli po prostu zwyczajnej ludzkiej życzliwości. Miarą wielkości jest wszystko, co staramy się robić dobrze i szczerze...Wszak bujne kwiaty mają szare korzenie.Michał Bauer

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkość człowieka mierzy się w małości i skromności

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Państwu za komentarze! – wiele do myślenia daje zestawienie bujnych kwiatów i szarych korzeni, i skierowanie uwagi na małość i skromność… Swego czasu napisałem też coś takiego: proszę zob. https://wojciechzielinski.blogspot.com/2016/01/bycie-kims-miewa-wyraz.html …

    Ale, w nawiązaniu do wspomnianego przez p. MB „problemu naszej społeczności”, chciałbym w tym miejscu zacytować wypowiedź uczestnika moich bieżących zajęć online, odnoszącą się z kolei do słów Jadwigi Staniszkis, które można znaleźć m.in. tutaj: https://wojciechzielinski.blogspot.com/2011/03/szacunek-dla-wartosci.html .

    Oto wspomniany cytat:
    „Owe słowa pochodzą z wywiadu, który został udzielony niecały rok po katastrofie Smoleńskiej. Z dzisiejszej perspektywy wydają się jeszcze bardziej dosadne, aniżeli były w chwili wypowiadania. Otóż oddają one wciąż panujący w naszym kraju dychotomiczny klimat sceny politycznej, kulturowej, intelektualnej. Ba, rozbrzmiały 110 lat po wydaniu przez Stefana Żeromskiego „Wesela”, a gdyby zawrzeć je w powieści autora, który z podobnym stosunkiem jak profesor Staniszkis odnosił się w swoich czasach do dekadentyzmu i nihilizmu tych, którzy zwali się elitami, nie zauważylibyśmy pewnie żadnej aberracji. Czyż nie dostrzegamy tu pewnej uniwersalnej dziejowej prawidłowości społeczeństwa Polskiego? Tego, które od kiedy istnieje powszechniejsza świadomość narodowa, mimo wspólnej symboliki, etosu walki o wolność i wartości, nawet z dachem politycznym, nigdy nie potrafiło wypracować konsensusu społecznego w czasach pokoju i w czasach stabilizacji. Jednoczyć potrafimy się, gdy wspólnota tworzy się oddolnie w imię starcia z górnolotnym celem, obiektem wrogim. Nigdy zaś za orężem intelektualnym polskich elit. Można zaryzykować tezę, że lud trwa, gdy elita zwija się i rozwija. A folklorystyczna swojskość jak daleka klasom wyższym, gdy duch ludowy trwa uśpiony, staje się bliska sercu, gdy duch ludowy musi zostać obudzony, bo bez niego Polski po prostu nie ma. Sądzę, że powinno dać to do myślenia tym, którzy identyfikować lubią się jako bardziej świadomi, wyrafinowani, obyci, iż splendor jaki w ich oczach „wyższość” posiada, w mgnieniu oka obrócić się może w tanią biżuterię, jak już nie raz w naszej historii bywało” (JS)

    OdpowiedzUsuń