Uprzejmość wymaga ofiarności.
Kontekst, w którym Maria Ossowska lokuje tę uwagę w pewnym stopniu oddaje następujące zdanie: „Trzeba opanowania, żeby zamienić atak pasji, gotowy do wybuchu, na miły wyraz twarzy”. Idzie zatem o ten rodzaj lub wymiar uprzejmości, który wiąże się z etykietą międzyludzkich relacji i ich moralną estetyką. Chciałbym jednak podkreślić w tym miejscu bardziej podstawowe zastosowanie przywołanej maksymy. Ofiarności wymaga uprzejmość bezinteresowna – nieorientowana estetycznie, wolna od konieczności wypełnienia etykiety, wiedziona jedynie chęcią uczynienia jakiegoś dobra na rzecz drugiego człowieka, gdy ten ma powody, by takowego oczekiwać, lub gdy takich powodów nie ma. Na szczęście taką uprzejmość można jeszcze spotkać wśród ludzi, choć nie brakuje także praktycznych przejawów jej odwrotności – aktów bezinteresownej nieuprzejmości niektórzy dokonują, jak się wydaje, z nieskrywaną dumą. Uprzejmość bezinteresowna znamionuje ludzi dobrze wychowanych. Ich aktywna postawa czyni bardziej znośnymi te relacje i struktury społeczne, które pod wieloma względami są do zniesienia trudne. Nie obywa się to jednak bez rozmaitych mozołów i ponoszenia moralnych kosztów.
Człowiek dobrze wychowany oczekuje przychylności ze strony innych.
Zdanie powyżej zapisane stanowi syntetyczną parafrazę wypowiedzi Ossowskiej, w której autorka przywołała znaną typologię Floriana Znanieckiego. Ludzi dobrze wychowanych odróżnił on od ludzi pracy i ludzi zabawy, oraz od niemieszczących się w żadnej z tych kategorii, tzw. „ludzi zboczeńców”. W typologii Znanieckiego – przypomina Ossowska – ludzie dobrze wychowani to ci, którzy długo rozwijali się pod okiem starszych i pod ich opieką ekonomiczną. Przyzwyczajeni do przychylności ze strony otoczenia, nieprzymuszeni do socjalnej troski o własne utrzymanie, nauczyli się oczekiwać od innych doceniania własnych walorów. Wbrew pokusom pochopnego uznania za nieaktualną lub za zbyt uproszczoną, można dyskutować nad adekwatnością lub aktualnością typologii Znanieckiego i jej socjologicznym znaczeniem dla rozważań etycznych. Nie to jest jednak w tym miejscu istotne. Ważniejsze, z punktu widzenia niniejszego wywodu, jest rozważenie wskazanego wyżej twierdzenia. W tym celu niechże wolno mi będzie dopełnić pojęcie człowieka dobrze wychowanego zestawem przynależnych mu cech – wymienionych, jako takie, w pracy pochodzącej z czasów Znanieckiego. Składowymi dobrego wychowania są zatem: uprzejmość, prostota, dyskrecja, skromność, opanowanie i słowność.
Niewątpliwie, człowiek dysponujący takimi cechami ma uzasadnione powody, by oczekiwać przychylności ze strony otoczenia. Musi jednak liczyć się z tym, że przychylność ta bywa asymetryczna, czyli swoiście dosłowna. Obrazowo rzecz ujmując, gdy inni mają do niego „z górki”, on ma do owych ciągle „pod górę”. Żyje w narastającym przeświadczeniu – nieraz wzmacnianym przez osoby z najbliższego otoczenia – że jest frajerem – człowiekiem pożytecznym i wygodnym dla innych, bo dla nich przewidywalnym i usłużnym, choć przecież nie służalczym, ale zarazem – człowiekiem przezroczystym, którego dla innych nie ma, gdy idzie o sprawy, w których miałby powody od owych innych oczekiwania moralnie wzajemnej usłużności. W takich warunkach
Bycie porządnym człowiekiem zaczyna wymagać heroizmu.
Wobec braku zewnętrznego tyrana, a jedynie ze względu na poczucie, że nie wolno godzić się na wszystko, co nam życie podsuwa, pożądany jest, jak się wydaje, ten heroizm wewnętrzny – gotowość dochowywania wierności własnym ideałom i znoszenia upokorzeń ze strony niewrażliwego otoczenia, niejednokrotnie czynionych niechcąco, albo wprost nieświadomie. Niektórzy podkreślą zapewne, że wytrwałość w takiej postawie zagwarantuje długofalowy moralny sukces, harmonię w życiu i tym podobne, i przypomną, że przecież
Sukcesy oparte na zaślepieniach są zwykle krótkotrwałe.
Trzeba jednak będzie i to przekonanie racjonalnie rozważyć i wziąć na swoje barki ciężar wątpliwości. Wszak w społeczeństwie, które honoruje szybki sukces za wszelką cenę i które równie szybko rozlicza z takowego braku, moralna waga osiągnięć długofalowych bywa ignorowana, a nieraz wręcz ośmieszana. Jeśli więc taki jest faktycznie stan relacji społecznych w przedmiotowej kwestii, nie pozostanie nic innego, jak pogodzić się z nim w punkcie wyjścia, by dopiero na tej podstawie – przy założeniu, że wymaga zmiany – szukać sposobów jego przezwyciężenia.
Więcej w: Wojciech E. Zieliński, Marii Ossowskiej przypomnienia moralistyczne, w: Kobiety w Szkole Lwowsko-Warszawskiej, red. D. Łukasiewicz, R. Mordarski, Bydgoszcz 2016, s. 179-190.
W tekście wprowadzającym do lektury Redaktorzy książki napisali:
"Wojciech E. Zieliński proponuje skonfrontować współczesnego czytelnika z tekstami Marii Ossowskiej i odnieść pewne tezy zawarte w tych tekstach do współczesnego życia. Pozwala to na bardziej mądrościowe podejście, które wydobywa z pism Ossowskiej te reguły moralne, które mają służyć samowychowaniu, poprzez wypracowanie w sobie uczciwej i prawej postawy, a także pozwalają na poprawne budowanie relacji społecznych i politycznych, ufundowanych na odwadze, bezkompromisowości i dążeniu do dobra wspólnego. Metoda proponowana przez autora uczy czytelnika refleksyjnego odczytywania tekstów filozoficznych i ukazuje przy tym aktualność i głębię myśli moralnej Marii Ossowskiej". (Dariusz Łukasiewicz, Ryszard Mordarski, dz. cyt., s. 14).
chronione przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych
piątek, 3 lutego 2017
Parę przypomnień moralistycznych
Etykiety:
dobro wspólne,
działanie,
edukacja,
estetyka,
etyka,
filozofia,
kultura,
Łukasiewicz,
moralność,
Mordarski,
Ossowska,
socjologia,
wychowanie,
zaproszenie do lektury,
Zieliński,
Znaniecki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz