Staram się nie być nachalny w tym moim mailowaniu i oczywiście nie jest mi przykro, gdy nikt nie odpowiada na wiadomości przeze mnie jedynie przekazywane. Ale przyznaję, że trochę przykre to uczucie, gdy w wielu rozmaitych sprawach, o których piszę od siebie, kierując korespondencję bezpośrednio do znanych mi osób, odpowiedzią pozostaje milczenie. Może ci znajomi mnie 'olewają', może boją się odpisać i swoje zdanie wyrazić, a może po prostu ja mam o sobie zbyt wysokie mniemanie (co jest bardzo prawdopodobne, zważywszy jak wiele - jako samouk - mam rozmaitych braków w stosunku do licznych moich koleżanek i kolegów). Tym bardziej więc dziękuję Panu za zainteresowanie i dobre słowo.
I bardzo się cieszę, że w przedmiotowej sprawie moje wpisy na blogu okazały się dostatecznie komunikatywne.
Pyta Pan, "Jak z etycznego punktu widzenia mądrze te kwestie rozstrzygać". Oczywiście tego, co tutaj piszę, proszę nie traktować bezkrytycznie - być może nie mam racji - ale myślę tak, jak napisałem w blogu w notce pod tytułem: Gdyby ktoś mnie zapytał…(2) (http://wojciechzielinski.blogspot.com/2012/03/gdyby-ktos-mnie-zapyta2.html). Jeśli dane zagadnienie jest przedmiotem rzetelnej analizy, otwartej, krytycznej dyskusji itd., osoba autora, prelegenta itp. schodzi na dalszy plan. Kiedyś myślałem, że to uniwersytecki standard. Myślałem tak, ...zanim zacząłem pracować na uniwersytecie. Realia, niestety, okazały się inne. Ostatnio obserwuję zaś coraz więcej nadętych spotkań, których motywem wiodącym jest chyba 'pieśń na cześć zaproszonego guru'. Co poniektórzy choć przez chwilę świecą wówczas światłem odeń odbitym. No, bo nie bardzo umiem inaczej wytłumaczyć przerost danej formy nad treścią. Sytuacje takie są także interesującym materiałem do - nie tylko socjologicznej - analizy naukowych karier. Wszak nauki społeczne to nie inżynieria mostów; tu nie trzeba obliczać wytrzymałości przęseł itp., ale na pewno trzeba odpowiednio ułożyć sobie dobre stosunki...
I chyba tylko tak umiem w tej chwili Panu odpisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz