czwartek, 22 marca 2012

Gdyby ktoś mnie zapytał…(2)

…o aksjologiczne priorytety działania poznawczego, wskazałbym kolejno trzy następujące:
  1. zważaj na przedmiot, którym się zajmujesz, a dopiero w drugiej kolejności na przedmiotu tego literaturę – bo tylko w ten sposób unikniesz odwracania się plecami do świata i skupiania uwagi na cudzych fantazjach
  2. analizując czyjąś wypowiedź rozważ najpierw jej treść, odkładając na później myśl o jej autorstwie – bo tylko w ten sposób dostrzeżesz różnicę, jaka zachodzi między radością i wagą poznawania a uciechą z klaskania lub wygwizdywania
  3. w dążeniu do prawdy nie miej względu na osoby (por. Syr 35, 12) – bo tylko w ten sposób siłę racji odnajdziesz również tam, gdzie być może innej siły już nie ma.

czwartek, 15 marca 2012

Ludzie mediów

„Jeśli ludzie mediów uczestniczący w działaniu komunikacyjnym są faktycznymi współtwórcami kultury, a wielość jest faktycznym stanem rzeczy właściwym dzisiejszemu życiu społecznemu, to – przynajmniej z punktu widzenia pluralisty krytycznego – swoistym marnowaniem twórczego potencjału wydaje się być medialne promowanie wielości: obserwowana nierzadko w prasie, radiu czy telewizji promocja wielości dla samej wielości, swoiste mnożenie bytów bez potrzeby. Znacznie właściwsze wydaje się wielości tej porządkowanie; tym bardziej, że leży ono niejako w interesie współczesnego człowieka, który potrzebuje już nie tyle kolejnych zestawów informacji o świecie, ile przede wszystkim wiedzy o nim jakoś usensowionej. Takie porządkowanie wielości dokonywane przez ludzi mediów to, w nakreślonej tu perspektywie, przede wszystkim elementarne oddzielanie informacji od komentarza, ale także – co nie jest już tak oczywiste – podawanie obok treści przekazu także kryteriów ich medialnej selekcji. Krytyczny pluralista, współuczestniczący – jako widz, słuchacz, czy czytelnik prasy – w działaniu komunikacyjnym, chciałby nie tylko widzieć, słyszeć i odczytywać treści medialnego przekazu, ale także chciałby dowiadywać się, dlaczego te właśnie treści są mu oferowane. Byłaby to zatem nie tylko ekspozycja wyników pracy ludzi mediów, ale także ekspozycja idei ową pracę motywujących. Dawałaby ona odbiorcom faktycznie większą wiedzę o świecie, a przy tym – zwiększając stopień ich zaufania do mediów, wzmacniany tu znajomością kryteriów selekcji treści medialnego przekazu – służyłaby realizacji procesu działania komunikacyjnego”.

Więcej w: Wojciech Zieliński, Krytyczny pluralizm w mediach, czyli kilka uwag o kapitale idei, „Środkowoeuropejskie Studia Polityczne”, 2005, nr 1, s. 11-23.

środa, 14 marca 2012

W dziurawych butach

Ci to ludzie, którzy umieją chodzić w dziurawych butach, a kupić książkę, sprawiają, że nie dziczejemy. (Stanisław Brzozowski)

niedziela, 11 marca 2012

W sprawie Spółdzielczych Mediów WNET

[Zob. Spółdzielcze Media WNET]

Podjętej inicjatywie życzę jak najlepiej i tylko żałuję, że nie jesteście Państwo bliżej […]. Patrząc z dystansu […] mam wątpliwości, m.in. dot. tego, co napisał Pan w jednym z listów:

„Wyobraźmy sobie, że każdy z Państwa skutecznie zaprosi trzech kolejnych spółdzielców. Przyjmijmy, że osoba zaproszona w jednym miesiącu, przystępuje w kolejnym. 479 spółdzielców przystępujących w lutym zaprasza 1.437 osób, które przystępują w kwietniu. Ta grupa zaprasza łącznie 4.311 nowych, którzy przystępują w czerwcu. I tak dalej. 4.311 spółdzielców zaprasza 12.933. Następnie 12.933 zaprasza 38.799, a 38.799 zaprasza 116.397. W ten sposób na koniec roku mamy 174.356 spółdzielców”.

Napiszę wprost, ale proszę się nie obrażać: to nie jest realistyczne podejście! A przecież ‘praktyczny realizm’ (zob. T. Kotarbiński) jest tu chyba także potrzebny. To, co możliwe było w Banku Grameen, nie ma bezpośredniego przełożenia na ideę mediów WNET, choćby dlatego, że zaspokajanie zupełnie innego rodzaju potrzeb charakteryzuje obie te inicjatywy.

Oczywiście ‘nie odkrywam tu Ameryki’ i powyższe Państwo doskonale wiedzą. Zaś, jeżeli ta zacytowana ‘wyliczanka’ nie była całkiem ‘na poważnie’, a jedynie tak ‘ku zachęcie i pokrzepieniu’, to też proszę nie mieć mi za złe, że mnie raczej swą niepowagą zaniepokoiła. (Ubocznym skutkiem takiej zachęty może być pozyskanie osób, których poza zarobkiem nic nie interesuje, a to raczej marny fundament dla wolnych mediów). […] (W dzisiejszym wielorako podzielonym polskim społeczeństwie zjednoczenie dużej liczby osób wokół ‘projektu pozytywnego’ to sztuka nie lada).

[Zob. także: Razem tworzymy nowe media w Polsce].

poniedziałek, 5 marca 2012

Uniwersalność lokalnego dobra

„Można powiedzieć, że lokalność permanentnie przegrywa z globalizacją. Zarówno wtedy, kiedy ta ostatnia rozumiana jest jako niezależne zjawisko cywilizacyjne, jak i wtedy, kiedy pojmuje się ją jako proces sterowany przez globalnych graczy. Lokalność po prostu i zwyczajnie nie ma na globalizację wpływu. Ale przegrywanie, o którym tu mowa, nierzadko ma miejsce, staje się problemem, tylko dlatego, że lokalność niejako sama do siebie odwraca się plecami – cudze chwali, swojego nie znając; pochopnie znosi swą prowincjonalność, w imię dorównywania standardom globalnym, niszcząc jednak tym samym, bezpowrotnie, właściwy sobie potencjał. Tymczasem uniwersalność lokalnego dobra nie polega na jego aktualnej powszechności, uzyskiwanej w myśl obowiązujących dziś reguł globalnej wymiany informacji. Polega raczej na własnej potencjalności: lokalne dobro może wzbogacać wszystkich nim zainteresowanych. Musi być jednak dobrem zachowanym przede wszystkim w rzeczywistym świecie, a nie tylko papierowym czy elektronicznym wspomnieniem. Jako lokalnie wygenerowane, domaga się więc także lokalnego uszanowania. Wiadomo jednak, że w praktyce jest z tym bardzo różnie, i dobro lokalne bywa marnowane. No, ale kto, w pierwszym rzędzie, ponosi za to odpowiedzialność: globalizacja, czy lokalni gracze?”.

Więcej w: Wojciech Zieliński, Kilka uwag o nieuchronności globalizacji i o uniwersalności lokalnego dobra, w: Rozwój regionalny w warunkach globalizacji, red. K. Gomółka, Warszawa 2005, s. 49-53.