sobota, 26 lutego 2011

O uniwersytecie

„Najpierw diagnoza stanu obecnego – skrótowa, ale zarazem przesadzona i wyolbrzymiona, metaforyczna i prowokacyjna:
  1. Dzisiejszy uniwersytet jest niczym publiczna giełda wielo-towarowa.
  2. Dostawcami towarów (wiedzy) są podmioty nieokreślone – podejrzane TIR-y ciągną całymi kolumnami ze stron rozmaitych, rozjeżdżając przy okazji lokalne podwórka.
  3. Pracownicy naukowo-dydaktyczni – coraz ładniejsi i coraz sprawniejsi, ale niczym robotnicy najemni bez własnych środków produkcji – kręcą się pomiędzy regałami, by zadośćuczynić wymagającym klientom. Usługują jednak tylko w ściśle określonych godzinach pracy, by nie spóźnić się na inne, mniejsze giełdy niepubliczne.
  4. Przekaz wiedzy odbywa się niczym jednokierunkowy transfer danych, i dopiero życie pokaże, czego nauczyli się – a właściwie jak ukształtowali się – absolwenci. (Owszem, zegar rozwoju społecznego tyka bardzo spokojnie, choć być może jest to zegar bomby z opóźnionym zapłonem).
  5. Potwierdzeniem transferu danych jest paragon – tzn. lepiej lub gorzej rozwiązany test egzaminacyjny (potem trzeba już tylko wypełnić odpowiednie rubryki w protokołach, kartach, indeksach itp.).
  6. Dialog intelektualny sprowadza się do poziomu pozdrowień: dzień dobry – do widzenia (a i to nie zawsze ma miejsce).
  7. Nie musi tak być.
A teraz uwagi na temat stanu możliwego…”.

Więcej w: Wojciech Zieliński, O etyce uniwersytetu kilka uwag zaangażowanych, „Magazyn Literacki aha!” (Polish Monthly Magazine, Vancouver, Canada), 2008, nr 150, s. 2-3.

środa, 16 lutego 2011

Dwulicowość

Nie można jedną gębą gadać o etosie, a drugą kłamać. Jedną potępiać populistę, a drugą rządzącemu populiście schlebiać […]; deklamować o potędze smaku, i rechotać z chamskich dowcipasów o nieżyjącym prezydencie… (Rafał Ziemkiewicz)

sobota, 12 lutego 2011

Beatyfikowani

Przed chwilą w serwisie Polskiej Agencji Prasowej przeczytałem, że „Robert Kubica otrzymał od kardynała Stanisława Dziwisza zaproszenie na beatyfikację Jana Pawła II 1 maja w Rzymie wraz z obietnicą miejsca w pierwszym rzędzie na Placu świętego Piotra” (zob. Robert Kubica zaproszony na beatyfikację Jana Pawła II, PAP, 12.02.2011 r.). Czy to oznacza, że – w ramach wymiany miejsc w pierwszych rzędach – za czas jakiś, F1 uczestniczyć będzie w rozdawaniu odpustów, choćby niezupełnych?…

Przepraszam zainteresowanych Czytelników za swego rodzaju ‘małość’ niniejszego wpisu. Przecież nie sportowca naszego jego treść dotyczy, ale Kościoła, którego wielkość tak bardzo mnie przerasta…

wtorek, 8 lutego 2011

Etyka wywłaszczana

„Czy w czasach Twardowskiego realia pracy uniwersyteckiej odpowiadały w pełni ich etycznej wykładni? Oczywiście nie. Wszak sam autor wykładu o dostojeństwie uniwersytetu dawał wyraz zauważanym dysproporcjom między owymi normami a realiami. Nie to jest jednak istotne z punktu widzenia refleksji o (idei) kształcenia stanie dzisiejszym. Większym problemem jest bowiem to, że – chyba znacznie częściej niż nasi przodkowie – w wielu sprawach realia uznajemy za normy, i czynimy to wręcz bezrefleksyjnie. I choć ten stan rzeczy nie w pełni nas satysfakcjonuje, nie podejmujemy chyba dostatecznego wysiłku refleksji etycznej, która mogłaby służyć wypracowywaniu teoretycznych podstaw pożądanej zmiany w tym względzie. Uznanie, że nie ma takowej potrzeby, bo realia społeczne napędzają się same, jest oczywiście możliwe i stosowane – stanowi wyraz wywłaszczania etyki przez socjologię; i świadczy nie tyle o sile socjologii, ile przede wszystkim o słabości dzisiejszej etyki”.

Więcej w: Wojciech Zieliński, O potrzebie racjonalizacji idei kształcenia. Uwagi z zakresu filozofii praktycznej, w: Rozum i przestrzenie racjonalności, red. A. Chmielecki, Gdańsk 2010, s. 221-234.

środa, 2 lutego 2011

Ściąga(nie)

Jeden z moich studentów napisał: „Kiedy miałem siedem lat powiedziałem sobie, że nigdy tego nie zrobię, ale dzisiaj między innymi dzięki ściągom jestem na studiach. Usprawiedliwia mnie też fakt, że dzisiaj szkoły czy uczelnie zadają tyle nauki, że przeciętny człowiek po prostu musi ściągać (tak przy okazji, na socjologii nigdy nie ściągałem, bo nie było na szczęście takiej potrzeby)”.

Nie jest to dla mnie wypowiedź gorsząca, chociaż zdaję sobie sprawę, że niektórzy mogą na te słowa – studenta i moje – reagować wręcz tak zwanym ‘świętym oburzeniem’. Natomiast jest to dla mnie wypowiedź znacząca. Dlatego, że, jako zapisana spontanicznie, na marginesie pracy zaliczeniowej, mówi coś o realiach systemu oświaty i szkolnictwa wyższego – zarówno w tym, co odnosi się do samego faktu ściągania, jak i w tym, co odnosi się do jego sygnalizowanych powodów.

Nie wiem, czy ściąganie jest zjawiskiem powszechnym, ale sądzę, że nie jest zjawiskiem rzadkim. Jeśli zaś moralna jego ocena jest negatywna, warte refleksji jest oceny takowej uzasadnianie. Oczywiście najprościej skupić się na jednostkowo pojętym akcie dokon(yw)anego oszustwa, słusznie argumentując, że nie unieważnia i nie pomniejsza go przecież ponadjednostkowa skala procederu. Ale wydaje się, że właśnie owa społeczna skala jego doświadczenia jest istotnym komponentem oceny. Szkoła/uczelnia, która jednocześnie chce zapewnić sobie (a) utrzymanie, i w tym celu szerokim łukiem zagarnia ‘klientów własnych usług edukacyjnych’, oraz (b) wysoki poziom oferowanej nauki, hołduje systemowi edukacyjnej hipokryzji. Wymaga więcej niż jej uczeń/student jest w stanie uczciwie sobie przyswoić, ale zarazem utrzymuje go w swoich murach, bo on jest gwarantem własnego jej utrzymania. A gdy już edukacja pomyślnie dobiegnie końca, pozornie wyedukowany absolwent uświadomi sobie, że sam przez ową szkołę/uczelnię został oszukany. Ale wtedy też on sam z tym problemem zostanie.