środa, 31 sierpnia 2011

Sierpień

„Ponad sto lat temu, angielski filozof, socjolog i etyk Herbert Spencer (1820-1903), w pracy The Man versus the State, pisał o swoich czasach m.in.: «Zapomniano o tej prawdzie, że niegdyś liberalizm bronił zwykle wolności osobistej przeciw przymusowi państwa. A teraz nastręczają się pytania: Jak to się dzieje, że liberalni stracili z oczu tę prawdę? Jak to się dzieje, że stronnictwo liberalne staje się coraz bardziej zwolennikiem przymusu w swoich postanowieniach prawodawczych? Jak to się stało, że bądź bezpośrednio swą własną większością, bądź pośrednio, łącząc się w pewnych razach z większością swych przeciwników, stronnictwo liberalne w szerokim zakresie przyjęło politykę dyktowania akcji obywatelom, a tym samym zmniejszania zakresu ich działalności dowolnej?». Bynajmniej, nie chodzi tu o egzegezę dzieła Spencera. Wszak etyka tego myśliciela, wpisując się w ramy tzw. darwinizmu społecznego nie najlepiej przystaje do ideału międzyludzkiej solidarności. Nie chodzi też o kierowanie refleksji w stronę inwentaryzacji współczesnej polskiej sceny politycznej. Powód przytoczenia tych słów jest inny. Otóż można je z pożytkiem wykorzystać także na wyższym poziomie ogólności, odnosząc je do tematu niniejszej refleksji. Posłużmy się w tym celu następującą, może nieco przewrotną ich parafrazą: Oto w przełomowym okresie 1980-1981 po raz kolejny w dziejach PRL, ale tym razem skutecznie, wystąpiono w obronie wolności jednostek przeciw przymusowi państwa. A teraz, dziś, gdy PRL pozostała przede wszystkim wspomnieniem, nastręczają się pytania: Jak to się dzieje, że tamten zwrot ku wolności, podjęty przecież kosztem ogromnego ryzyka i wyrzeczeń bez gwarancji jakiejkolwiek ich rekompensaty, przekształcił się w ostatnim czasie w swoisty dyktat swobody i samowoli, i nieograniczonego konsumowania wszystkiego, co tylko do skonsumowania się nadaje? Jak to się dzieje, że tamten Sierpień jawi nam się dzisiaj, jako czas społecznego rozkwitu wartości wyższych, z międzyludzką solidarnością na czele, a sierpień dzisiejszy, jako okres postępującej ich dekonstrukcji? Jak to się stało, że bądź bezpośrednio swą własną większością, bądź pośrednio, łącząc się w pewnych razach z większością swych przeciwników, ludzie władzy ostatnich lat na różnych jej szczeblach coraz skuteczniej izolują się od społecznej masy ponoszącej codzienne koszty własnego egzystowania, a zarazem coraz umiejętniej kształtują owej masy stany skupienia, po to, by w odpowiednich momentach dzięki nim wygrywać polityczne batalie?”.

Więcej w: Wojciech Zieliński, Odnowa człowieka i etyka życia publicznego w przełomowym okresie 1980-1981, „Universitas Gedanensis”, R. 15, 2003, nr 1 (27), s. 19-26.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz