![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiICJp0n1oFoi6pmuX190QB9iYljAuPk1ODzhktEK3SOO9_hCF7EoVm6BueLuYAKWfHQmG5c6lQB29cGOepch3Cxl3qiTtgsOYsvnL-f75nP6PYUgUfJ0Hy8pF-1RKmkPk8ZijpbbOISmfSOt3teWCBo1RxnV2FJFoffsUax3XcX6wecZgN6zzTWv1p-RQh/w400-h400/wez_DALL%C2%B7E%202023-10-22%2019.29.50%20-%20Scene%20of%20a%20university%20courtyard,%20where%20various%20students,%20some%20with%20a%20sense%20of%20accomplishment%20and%20others%20with%20a%20sense%20of%20failure,%20gather.%20Nearby,%20a%20dri.png)
Spory o jakość badań i naukowe poziomy uprawianej profesji jedni i drudzy okraszają zręcznym korzystaniem z systemowych pieniędzy. A ponieważ pula środków nie jest bezdenna, toczy się walka o dostępność poidła. Ci, którzy w owej walce nie uczestniczą, ale jakimś cudem z instytucji naukowych jeszcze nie wylecieli, pozostają frajerami, naukowymi nieudacznikami lub tym podobnymi. Tymczasem nauka, która pisze samą siebie, czyta samą siebie i recenzuje samą siebie, poza samą sobą niczego nie wytwarza. Przyglądają się jej potencjalni akcjonariusze, a gdy reflektują, że taka nauka nie jest dla nich i że sami nie chcą się jej, funkcjonującej w takiej wsobnej postaci, oddawać, odchodzą do innych sfer życia, ze świadomością częściowo zmarnowanego na naukę czasu. Tak rozumiem między innymi liczne odejścia studentów z uczelni już w pierwszym roku studiowania. Rezygnują ze studiów, ale nie z rozsądku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz