wtorek, 27 sierpnia 2013

Trudno myśleć o dialogu

„W rozdziale ostatnim, dziesiątym, autor pisze o niewspółmierności koncepcji antropologiczno-pedagogicznych personalizmu i postmodernizmu. Czytamy tu m.in. o braku związków semantycznych obu filozofii w rozumieniu i interpretowaniu takich pojęć jak: człowiek, osoba, wolność czy wychowanie. W obu nurtach funkcjonują one w odmiennych, często przeciwstawnych znaczeniach. Sprawia to – reasumuje Cichosz – iż «niemożliwe jest skonstruowanie metajęzyka, który mógłby służyć budowaniu dialogu pomiędzy filozofią chrześcijańską a kulturą ponowoczesną» (s. 214, 219). Problem polega na tym, iż teza ta, jak się zdaje, nie ma wystarczającego uzasadnienia w książce.
Autor przekonuje jednak: «aprioryczna konstrukcja personalizmu i złożona (niejasna) metodologia postmodernizmu nie mogą podjąć z sobą bezpośredniego dialogu. Postmodernistyczne tradycje, na przykład: fenomenologia (świat przeżywany), hermeneutyka, marksizm powodują, iż filozofia kultury ponowoczesnej jest wewnętrznie heterogeniczna (niezbyt spójna) i z założenia antyfundamentalistyczna. Jakkolwiek pojmowany aprioryzm będzie więc kłócił się z metodologią ‘naukowego postmodernizmu’» (s. 217). Uważny czytelnik ma jednak wątpliwości; nie tylko terminologicznej natury: czy «złożona» to znaczy «niejasna»?; czy «heterogeniczna» to znaczy «niezbyt spójna»?; co to jest «naukowy postmodernizm»?; czy interpretowanie «postmodernistycznych tradycji» nie jest tu aby nazbyt swobodne i czy nie zaciągnie nas za chwilę do średniowiecza i starożytności?; czy nadanie personalizmowi jednoznacznej etykiety aprioryzmu – a także «jednoznaczności», «systemowości» i «zdecydowanej określoności» (s. 182) – dobrze mu służy w postmodernistycznym klimacie intelektualnym?
Wydaje się, że im bliżej końca lektury recenzowanej pracy, tym więcej w niej emocji autora; tym mniejszy jego racjonalny dystans do omawianych kwestii. Postmodernizm – pisze Wojciech Cichosz – «odrywa zatem człowieka od Boga i całkowicie wyzwala osobę od wszelkiej religii. Znosi tym samym obiektywny i uniwersalny świat wartości, moralności i powinności» (s. 218). Czy to oznacza koniec dyskusji? Chyba tak. Niemożliwość dialogu personalizmu z postmodernizmem rzuca się w oczy. Tylko, czy w recenzowanej pracy jawi się ona jako wynik, czy jako założenie przeprowadzonej w książce analizy obu filozofii? Niestety, wiele przemawia za drugą z tych możliwości. Jak inaczej bowiem potraktować stwierdzenie autora, iż «prowadząc jakąkolwiek dyskusję z filozofią chrześcijańską nie można zapominać, że człowiek swój ostateczny sens ma tylko w wymiarze transcendentnym, tylko w ukierunkowaniu na Kogoś, kto Sam przerasta świat, jako Pełnia Bytu Osobowego» (s. 217-218). Owszem, postmodernizm nie może tego zapomnieć, bo nie można zapomnieć czegoś, czego się nie przyjęło. A takiego właśnie «ostatecznego sensu» ludzkiego bytu postmodernizm nie przyjmuje; co w swojej książce autor wielokrotnie podkreśla. A zatem owa wskazywana przez Cichosza niemożliwość skonstruowania metajęzyka, jako płaszczyzny porozumienia personalizmu i postmodernizmu m.in. w kwestii wychowania, jawi się jako konsekwencja apriorycznego wykluczenia drugiego z wymienionych języków przez pierwszy z nich. W tym sensie zrozumiały staje się także tytuł książki. Trudno myśleć o dialogu posługując się terminem «prowokacja»”.

Więcej w: Wojciech Zieliński, Rec.: Wojciech Cichosz, Wychowanie chrześcijańskie wobec postmodernistycznej prowokacji, Gdańsk 2001; „Universitas Gedanensis”, R. 13, 2001, nr 2 (24), s. 153-158.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz